Co to jest sebum? Ministerstwo Dobrego Mydła wyjaśnia!
Co to jest sebum?
Decyzje zakupowe bywają łatwe, spontaniczne, kierowane przyzwyczajeniem, ale mogą również stanowić nie lada wyzwanie, jeśli nie mamy jasno ustalonych preferencji lub, co gorsza, pewności, czego nam potrzeba. Wówczas stajemy przed koniecznością wzięcia pod uwagę wielu czynników – a w wyborze kosmetyków najważniejszym z nich (obok ceny) staje się to, co mówi nam o nim jego producent.
Wszystko, co musimy wiedzieć o danym produkcie, powinno się znaleźć w jego opisie – szczególnie deklaracje dotyczącego tego, jakiego działania możemy od niego oczekiwać. Przykładem takiego claimu (w branżowym żargonie) jest np. sformułowanie „reguluje wydzielanie sebum”. Znają je Państwo na pewno, ale czy zastanowiliście się kiedyś nad jego znaczeniem? Czym właściwie jest sebum, jak się wydziela i dlaczego możemy czuć się skuszeni perspektywą jego regulacji? Pozwolimy sobie co nieco wyjaśnić ;).
Sebum – co to takiego?
Jeśli sięgnąć po oficjalną definicję, sebum to naturalny lubrykant (a mówiąc prościej – nawilżacz) skóry niemal wszystkich gatunków ssaków. Inną jego nazwą jest łój skórny – stanowi ono bowiem wydzielinę gruczołów łojowych, znajdujących się w środkowej warstwie naszej skóry.
Każdy gruczoł łojowy jest zbudowany i zaprogramowany w taki sposób, aby przez około tydzień produkować w swoim wnętrzu lipidy, a następnie rozpaść się, przekazując swój produkt do położonego w bliskim sąsiedztwie mieszka włosowego, z którym jest połączony specjalnym kanalikiem. Od tego momentu wyrastający z mieszka włos transportuje sebum w górę, przedostając je na powierzchnię skóry. Ilość sebum, która pojawia się na naszej skórze, jest zależna od tego, jak liczne oraz jak duże są nasze gruczoły łojowe – niektóre źródła podają, że średnio wydziela się go ok. 1-2 gramów na dobę. Gdy przyjrzymy mu się bliżej, możemy stwierdzić, że sebum to płynna, oleista, nieco lepka i bezzapachowa substancja o lekko żółtawym zabarwieniu. Na tym etapie wcale nie brzmi nieprzyjaźnie, prawda? I słusznie!
Sebum jest nieodłącznym, niezbędnym elementem w procesie utrzymywania naszej skóry w zdrowiu i dobrej kondycji. Spójrzmy tylko na listę jego funkcji:
- stanowi wszechstronną warstwę ochronną – dzięki lekko kwasowemu pH działa antybakteryjnie, przeciwgrzybiczo i tym samym przeciwzapalnie, powstrzymując patogeny przed wniknięciem do naszego organizmu przez skórę,
- ogranicza odparowywanie (tak zwaną przeznaskórkową lub transepidermalną utratę) wody, pomagając utrzymać prawidłowe nawilżenie, a co za tym idzie – elastyczność i miękkość skóry,
- transportuje na powierzchnię skóry antyoksydanty rozpuszczalne w tłuszczach (np. witaminę E), wspierając ochronę skóry przed szkodliwym działaniem promieniowania UV i wolnych rodników.
Ciekawostka:
Sebum jest złożoną mieszaniną substancji lipidowych, a jego dokładny skład procentowy może się różnić np. w zależności od wieku. Zawiera w sobie m.in. glicerydy, kwasy tłuszczowe, cholesterol i jego estry, ale najbardziej charakterystycznymi i jednocześnie unikalnymi składnikami sebum są skwalen oraz specyficzne estry woskowe – te lipidy nie występują nigdzie indziej w organizmie!
Jak Państwo widzą, sebum jest niezwykle korzystnym produktem naturalnego procesu, będącego jednym z wielu przejawów ewolucyjnej mądrości naszego organizmu. Niestety jednak „świecenie się” skóry pokrytej sebum na pewnym etapie rozwoju ludzkości zostało uznane za nieestetyczne… Pod tym względem nasuwa się na myśl analogia między sebum a potem – niektórzy z nas usilnie próbują się pozbyć jednego i drugiego, działając na własną niekorzyść, a przecież powinno nam zależeć na ochronie naszej skóry i zapobieganiu przegrzewania się ciała – nie demonizujmy więc obydwu procesów w imię narzuconej kulturowo estetyki.
W zależności od partii skóry, na każdym jej centymetrze kwadratowym może znajdować się nawet do 900 gruczołów łojowych. Najwięcej znajdziemy ich na twarzy, klatce piersiowej, środkowej części pleców oraz w tych miejscach, gdzie najbujniej rosną nam włosy – na skórze głowy czy narządów płciowych. Co może być zaskoczeniem, wysokie zagęszczenie gruczołów łojowych znajduje się również… w kanale słuchowym! Niewiele mamy ich natomiast na dłoniach i stopach – spody dłoni i podeszwy stóp nie posiadają ich wcale, ale nadrabiają to z kolei największym zagęszczeniem gruczołów potowych :).
Słowo klucz: równowaga
„Co za dużo, to niezdrowo” – zwykli mówić nasi rodzice i dziadkowie. W przypadku sebum możemy jednak śmiało dodać, że zbyt mało to też nie najlepiej. Jeśli nasze gruczoły łojowe cechuje nadprodukcja lub niedostateczna produkcja sebum, możemy zmagać się z różnorakimi problemami skórnymi – posiadaniem cery tłustej (łojotokiem) czy trądzikiem z jednej strony, a nieustannym podrażnieniem czy swędzeniem z drugiej. Niedobór łoju sprawia bowiem, że skóra staje się sucha i często nadmiernie się łuszczy.
Cera tłusta i mieszana
O posiadaczach skóry tłustej mówimy wówczas, gdy wzmożoną aktywnością wykazują się gruczoły łojowe zlokalizowane na twarzy, a także w centralnej części klatki piersiowej oraz pleców – na tych obszarach są one nie tylko bardziej liczne, ale także większe niż w innych partiach skóry. Charakterystyczne błyszczenie się cery pokrytej sebum często idzie w parze ze zwiększoną widocznością porów. Cerę mieszaną natomiast charakteryzuje jednoczesne wydzielanie nadmiaru sebum na nosie, brodzie i czole (w tak zwanej strefie T) wraz z tendencją do suchości i uwrażliwienia w obszarze policzków.
Co jednak decyduje o tym, jak dużo sebum wydzielają nasze gruczoły łojowe? Ich wielkość oraz liczebność są uwarunkowane genetycznie, ale sama aktywność na przestrzeni naszego życia zależy od genów tylko częściowo. Na co dzień produkcją łoju, jak i jej zaburzeniami – zarówno w kierunku nadmiernej, jak i niedostatecznej – steruje przede wszystkim nasza gospodarka hormonalna, przy możliwym współudziale nieodpowiedniej pielęgnacji skóry.
Sebum i hormony – zmora każdego nastolatka ;)
Zakładamy, że większość z Państwa przechodziła już w swoim życiu pamiętny okres dojrzewania. Niektórzy z Państwa z kolei być może właśnie go przechodzą, albo towarzyszą swoim pociechom w zmaganiu się z nim w całej okazałości. Niezależnie od tego, do której grupy aktualnie należymy, prawdopodobne jest, że przebiega nas dreszczyk na sam dźwięk takich słów jak: trądzik, przetłuszczanie się czy hormony… ;). W tym wyjątkowym okresie życia to właśnie ta "trójca" zdaje się być źródłem wszystkich naszych problemów skórnych – związek przyczynowo-skutkowy wygląda następująco: szalenie aktywne w tym czasie hormony na dobre rozkręcają produkcję w gruczołach łojowych, a nadmiernie wydzielające się sebum to jedna z głównych przyczyn powstawania zmian trądzikowych. Przyjrzyjmy się temu po kolei.
Sekrecja sebum
Sekrecja (to taki mądrzejszy i bardziej efektowny synonim wydzielania ;)) sebum jest pod kontrolą hormonów płciowych z grupy androgenów, potocznie nazywanych męskimi hormonami płciowymi – krążą one jednak w naszych organizmach niezależnie od płci, produkowane przez gruczoły płciowe (jajniki lub jądra) oraz nadnercza. W męskim ciele ich stężenie jest zwykle wyższe, dlatego też i dorastający chłopcy, i dorośli mężczyźni mają z natury cery nieco bardziej skłonne do nadmiernego przetłuszczania niż ich rówieśniczki. Zależność jest bardzo prosta – im większe stężenie androgenów, tym bardziej pobudzone do pracy gruczoły łojowe. Szczególnym entuzjazmem i energią do pracy reagują na najbardziej aktywną formę testosteronu, zwaną DHT. W dzieciństwie nasze gruczoły łojowe pozostają stosunkowo skurczone i mało aktywne – można rzec, że od czasu, gdy wykształcą się w życiu płodowym i wypełnią swoje zadanie w zakresie ochrony delikatnej skóry w okresie niemowlęctwa, czekają leniwie, aż staniemy się nastolatkami. Gdy zaczynamy dojrzewać, gwałtownie wzrasta aktywność DHT, stymulując produkcję sebum – która może się zwiększyć aż do 500 procent! W tym miejscu mogą Państwo uprzejmie podziękować DHT za młodzieńczy trądzik, przetłuszczające się włosy i inne wątpliwe przyjemności z tamtych lat ;).Szczyt aktywności gruczołów łojowych przypada mniej więcej pomiędzy 15 a 35 rokiem życia, choć może zacząć się wcześniej – ale może też stopniowo spowalniać już po osiągnięciu dorosłości. Ilość wydzielanego sebum sukcesywnie zmniejsza się wraz z wiekiem, czemu towarzyszą również zmiany w jego składzie i nieubłagalne różnice w kondycji skóry.
Ciekawostka:
Czy znają Państwo skwalan z trzciny cukrowej? To roślinny odpowiednik skwalenu, tego unikalnego składnika sebum, który zapewnia skórze miękkość, elastyczność i chroni ją przed utratą wody. Gdy brakuje nam skwalenu (nie tylko z powodu wieku), skóra traci jędrność, staje się przesuszona i poszarzała. Mamy jednak dobre wieści: skwalan trzcinowy Ministerstwa doskonale go zastępuje! :)
Być kobietą, być kobietą…
Badania naukowe wykazują, że na produkcję sebum ma również wpływ inny hormon płciowy, tym razem żeński – progesteron. Gdy jego poziom w organizmie wzrasta, wraz z nim zwiększa się ilość wydzielanego sebum, czego mogą Panie szczególnie doświadczyć w tzw. fazie lutealnej cyklu menstruacyjnego, czyli mniej więcej na tydzień przed wystąpieniem krwawienia i w trakcie samej miesiączki. W tym okresie warto więc szczególnie zadbać o lekką, nieobciążającą pielęgnację :). Co ciekawe, zmian w ilości wydzielanego sebum wraz z fazami cyklu nie zaobserwowano u kobiet, u których z natury wydziela się go mało – jedynie u posiadaczek skór mieszanych i tłustych. W tej drugiej grupie wiąże się to nierzadko również z pojawieniem się nowych, przejściowych zmian trądzikowych lub z zaostrzeniem już występującego trądziku. Zmiany trądzikowe związane z cyklem menstruacyjnym zwykle występują na linii żuchwy oraz na brodzie, często w postaci bolesnych, nieco twardych „gulek” zlokalizowanych głęboko pod skórą.
Ciekawostka:
Doustna, dwuskładnikowa antykoncepcja hormonalna bywa stosowana jako lek przeciwłojotokowy i przeciwtrądzikowy – blokując występowanie owulacji, powstrzymuje jajniki przed produkcją androgenów, które w naturalnie przebiegającym cyklu stymulują produkcję łoju. Z tego samego powodu przyjmowanie tej formy antykoncepcji może z kolei przyczyniać się do nasilenia suchości i wrażliwości skóry u osób, których gruczoły łojowe z natury produkują niewielką ilość sebum.
Nieprzyjaciel pod lupą
Ustaliliśmy już, że jednym z czynników decydujących o powstawaniu naszych skórnych nieprzyjaciół jest nadmiernie wydzielające się sebum. Czas dowiedzieć się, jak do tego dochodzi i poznać nieco bliżej różne rodzaje zmian trądzikowych.Na pierwszy ogień weźmy pod lupę zaskórniki, a dokładniej ich dwa rodzaje:
- zaskórniki zamknięte, czyli podskórne białawe grudki – powstają poprzez nagromadzenie zanieczyszczeń w ujściu mieszka włosowego, całkowicie go zamykając,
- zaskórniki otwarte, czasem nazywane wągrami – tworzą się wówczas, gdy ujście kanalika włosowego nie zostanie całkowicie zamknięte, więc nagromadzone zanieczyszczenia ulegają utlenieniu i utwardzeniu, tworząc „czarne kropki”.
Ciekawostka:
Każdy z nas posiada w swoich mieszkach włosowych tzw. włókna łojowe, które mogą przypominać drobniutkie zaskórniki – u posiadaczy cer mieszanych oraz tłustych jedne i drugie uwidaczniają się szczególnie na nosie i policzkach. Włókna łojowe nie blokują jednak porów, a pełnią ważną funkcję w transportowaniu sebum na powierzchnię skóry, dlatego nie tylko nie należy próbować ich usuwać, ale również nie liczyć na to, że usunięte szybko nie wrócą :).
Zaskórniki nie są zmianami zapalnymi, ale niestety mają potencjał, aby się w nie przekształcić. W takim zamkniętym, beztlenowym środowisku mogą rozwijać się (w normalnych warunkach nieszkodliwe dla naszej skóry) bakterie Cutibacterium acnes, wywołując stan zapalny, skutkujący przekształceniem zaskórników w zmiany trądzikowe – krosty, grudki czy torbiele. W tym miejscu pozwolimy sobie zwrócić Państwu uwagę, że możemy na własną niekorzyść pomagać w opisanym procesie, jeśli mamy tendencje do kombinowania przy zaskórnikach niespokojnymi paluszkami ;). Zanieczyszczenia, które gromadzą się w naszych porach, prowadząc do powstawania zaskórników, to połączenie produkowanego w nadmiarze sebum, martwych komórek naskórka, a także np. kurzu czy resztek kosmetyków. W przypadku tych ostatnich mówimy często o tendencji do „zapychania”, czyli o komedogenności (ang. comedone – zaskórnik). Komedogenność oznacza, że dana substancja zatyka ujścia mieszków włosowych, przy długofalowym stosowaniu prowadząc do powstawania zaskórników (zwykle dzieje się to po 2-3 tygodniach!).
Ciekawostka:
Potencjał komedogenny składników kosmetycznych określa się dla ich 100% stężenia, czyli danej substancji w jej czystej postaci. W przypadku złożonych produktów kosmetycznych, których receptura składa się z wielu składników w różnych stężeniach procentowych, nie możemy jednoznacznie przewidzieć, czy dany kosmetyk „zapcha” nasze pory na podstawie samej zawartości potencjalnie komedogennego składnika.
Ciekawostka:
Mówiąc o zapychaniu, czasem mamy na myśli także inną właściwość substancji, zwaną aknegennością (od angielskiego acne, czyli trądzik). Składniki aknegenne mogą działać drażniąco na mieszek włosowy, wywołując w ten sposób stan zapalny i powstanie krosty. Dzieje się to natomiast znacznie szybciej, niż w przypadku zatykania porów przez substancje komedogenne – zwykle od 48 do 72 godzin po zastosowaniu produktu.
Utrzymać sekrecję w sekrecie ;)
Czas na kluczowe pytanie – jak możemy regulować wydzielanie/sekrecję sebum? Gdy cera się przetłuszcza, naszą pierwszą myślą może być uparte jej odtłuszczanie, oczyszczanie, wysuszanie… absolutnie nie tędy droga. Jeśli usuniemy lipidy z powierzchni naszej skóry, np. poprzez intensywne peelingowanie czy przemywanie tonikiem na bazie alkoholu, początkowy efekt w postaci matowego wyglądu może przynieść zadowolenie. Wyobraźmy sobie jednak dalsze skutki: skóra traci swoją warstwę ochronną, staje się wrażliwa i podatna na czynniki środowiskowe. Obronić się może tylko w jeden sposób – alarmując gruczoły łojowe i stymulując produkcję sebum! Powtarzając ten schemat w naszej codziennej pielęgnacji, popadamy w błędne koło nadmiernego przetłuszczania. Stosowanie matującego makijażu stanowi wyłącznie rozwiązanie powierzchowne, nie zajmuje się jednak problemem u źródła i nie przekłada się na długofalowe zmiany. Jeśli zależy nam na trwałej poprawie kondycji skóry, najlepiej, aby mat w makijażu szedł w parze z odpowiednio dobraną pielęgnacją. Zadbajmy o zdrowy balans pomiędzy oczyszczaniem i złuszczaniem skóry, normalizowaniem wydzielania sebum, a nawilżaniem i regeneracją. Mitem jest, że skóry tłustej nie wolno nawilżać, by dodatkowo nie pogarszać przetłuszczania. Pomyślmy o tym w drugą stronę – jeśli pomożemy jej w utrzymaniu prawidłowego nawilżenia, nasze gruczoły łojowe nie będą musiały się tak bardzo napracować!
Istotny czynnik - nawilżenie skóry
Każdy rodzaj skóry potrzebuje nawilżenia – jeśli jednak nasza skóra cechuje się nadprodukcją sebum, najważniejsze jest, aby dostarczać go bez jej obciążania. Warto postawić na produkty bogate w składniki hydrofilowe, wiążące wodę w naskórku, ale także zawierające lekkie emolienty (z naciskiem na lekkie!), które ograniczą jej odparowywanie. Pamiętają Państwo skwalan? :) To właśnie jeden z naszych ulubionych składników, ukochany jako solowy gracz, ale również niezawodny w wieloskładnikowych formulacjach kosmetycznych w tej kategorii. Tworząc produkty Ministerstwa, zawsze wtedy, gdy potrzeba nam lekkości formuły i nietłustego wykończenia na skórze, sięgamy po frakcje z trzciny cukrowej (w INCI znajdą je Państwo pod nazwami Squalane oraz Hydrogenated Farnesene), a także, również lekki - tripelargonian – pozyskiwany z nasion ostropestu. Sam skwalan ma postać niezwykle lekkiego, bezzapachowego oraz doskonale wchłaniającego się olejku, który sprawdza się w pielęgnacji każdego typu cery. Wspaniale nawilża, chroni i odżywia skórę, nie pozostawiając uczucia jej obciążenia, co jest niezwykle pożądane przez posiadaczy cery tłustej i mieszanej. Rozświetla i nadaje skórze blasku, poprawiając wygląd matowej, zmęczonej skóry, a ponadto zmniejsza widoczność zmarszczek, przywraca skórze elastyczność i jędrność.
Doskonały element pielęgnacji cery mieszanej, tłustej i trądzikowej mogą stanowić hydrolaty – skutecznie podnoszą poziom nawilżenia skóry, a dzięki wodnej postaci nie obciążają jej. Szczególną uwagą polecamy obdarzyć te spośród hydrolatów, które wykazują udowodnione w badaniach aparaturowych działanie antybakteryjne, a w testach aplikacyjnych użytkownicy potwierdzili ich właściwości regulujące wydzielanie sebum, niwelujące tłustość i zapobiegające świeceniu się skóry. W kolejności alfabetycznej będą to u nas: hydrolat laurowy, lawendowy, miętowy, z oczaru wirginijskiego, rozmarynu i sosny.
Gwiazdą naszego asortymentu przeznaczonego do pielęgnacji skóry z tendencją do przetłuszczania jest jednak on – Hydromineralny krem do twarzy H2O. Ten lekki krem o silnie nawilżającym działaniu nie pozostawia tłustej warstwy na skórze, nie zatyka porów i, co najważniejsze, jego regularne stosowanie zmniejsza ilość wydzielanego przez skórę sebum nawet o 12% – spadek produkcji sebum widoczny jest już po 2 tygodniach regularnego stosowania! Działanie to zawdzięcza m.in. zawartości niacynamidu – niezwykle wartościowego składnika w pielęgnacji cery mieszanej, tłustej i problematycznej, o właściwościach regulujących, antyoksydacyjnych i rozjaśniających świeże, czerwone ślady pozapalne.
Wracając jeszcze na sekundę do skwalanu musimy wspomnieć, że on również posiada właściwości regulujące wydzielanie sebum - zmniejsza jego produkcję aż o 16%, zapobiega świeceniu się skóry, a dzięki właściwościom kojącym i łagodzącym zmniejsza ilość i widoczność niedoskonałości. Cud, miód i skwalan ;).
Nadmiar sebum i oleje w pielęgnacji – jak to ugryźć?
Posiadanie nadmiernie aktywnych gruczołów łojowych wcale nie dyskwalifikuje stosowania w pielęgnacji produktów olejowych, w tym także czystych, stuprocentowych olejów roślinnych. Wystarczy trzymać się dwóch kluczowych zasad:
- wybierać lekkie oleje oraz mieszanki olejowe, najlepiej o niskiej komedogenności (informacje na ten temat łatwo znajdą Państwo w Internecie, wpisując w wyszukiwarkę frazę „skala komedogenności” – interesują nas przede wszystkim oleje, które osiągają wartość 0 lub 1),
- szczególny nacisk w pielęgnacji kłaść na dokładne, ale delikatne oczyszczanie, najlepiej dwuetapowe, aby pozostałości kosmetyków olejowych nie zalegały na powierzchni skóry.
Pozwólcie Państwo, że zainteresujemy Was kilkoma produktami Ministerstwa, które doskonale wpisują się w te reguły. W pierwszej kategorii na prowadzenie wysuwa się olej z nasion malin – cechuje się on nie tylko lekką konsystencją, matowym, wręcz suchym wykończeniem na skórze i niską komedogennością (0-1), ale w dodatku wykazujący w badaniach aparaturowych działanie zmniejszające wydzielanie sebum o 7,6% po 4 tygodniach regularnego stosowania. Idealny kandydat do roli zamiennika serum lub kremu, zwłaszcza dla pielęgnacyjnych minimalistów i naturalistów! Przychylnym okiem mogą Państwo spojrzeć również na olej z orzechów laskowych, któremu oprócz niskiej komedogenności (1) przypisuje się właściwości ściągające i zmniejszające widoczność porów.
Druga kategoria to pole do popisu dla naszego duetu produktów oczyszczających – hydrofilowego olejku do demakijażu Róża-Malina (nic tak dobrze nie zmywa tłuszczów jak inne tłuszcze!) oraz pianki do mycia twarzy Morela. Dokładne usunięcie zanieczyszczeń bez pozostawiania tłustej warstwy na skórze, ale i bez przesuszania? Odhaczone! Badania potwierdzają jednoznacznie – regularne stosowanie pianki zmniejsza wydzielanie sebum o 20% (!), niwelując efekt świecenia się i pozostawiając skórę matową.
Dodatki robią różnicę – maseczki glinkowe
Jeśli zmagają się Państwo z niedoskonałościami czy łojotokiem, w swojej pielęgnacji warto uwzględnić również maseczkę glinkową, wykonywaną 1-2 razy w tygodniu, jako dodatkowy etap pomiędzy myciem twarzy a nałożeniem produktów nawilżających. Glinki posiadają fantastyczne właściwości absorbujące sebum, oczyszczające i zwężające pory oraz matujące – w pielęgnacji cer nadmiernie przetłuszczających się, najlepiej sprawdzi się glinka zielona, wymieszana z wybranym, działającym antybakteryjnie hydrolatem i odrobiną regulującego oleju z nasion malin. Glinki Ministerstwa znajdą Państwo tutaj: KLIK.
Gdy doskwiera Państwu natomiast nadmierne przetłuszczanie się skóry na ciele, proponujemy codzienne mycie mydłem rozmarynowym, łączącym w sobie właściwości błękitnej glinki oraz antybakteryjnego olejku rozmarynowego, przy ewentualnej asyście przeciwzapalnego i mikrozłuszczającego mydła Węgiel, używanego raz w tygodniu. Nie zaszkodzi również przemywanie wacikiem nasączonym hydrolatem tych partii ciała, na których pojawiają się niedoskonałości, a nawet dosypywanie porcji glinki do kąpieli – nie musimy przecież ograniczać ich cennego działania tylko do pielęgnacji twarzy :).
Sebum – naturalna odżywka do włosów
Jak wspomnieliśmy wcześniej, skóra głowy to jeden z tych obszarów, w których znajduje się najwięcej gruczołów łojowych i jednocześnie największe pole do popisu dla naszego łoju – tutaj musi on zadbać nie tylko o samą skórę, ale również fryzurę! Powlekając włosy, sebum nadaje im miękkość i chroni je przed zniszczeniami. W kwaśnym środowisku sebum łuski włosa układają się w równym, ciasnym układzie (mogą sobie Państwo wyobrazić dachówki na dachu :)), nadając fryzurze gładkość i blask – bez niego włosy mogą stać się podatne na łamanie i plątanie, matowe i kruche. Oczywiście, tak jak w przypadku cery, najważniejsza jest równowaga – nasze włosy potrzebują sebum, ale w zdrowym umiarze, o który warto zadbać odpowiednią pielęgnacją skóry głowy. Na co warto zwrócić szczególną uwagę, jeśli zmagają się Państwo z problemem nadmiernie przetłuszczających się włosów?
Podstawą jest nie tylko regularne, ale i prawidłowe mycie – absolutnie nie pozostawiamy skóry głowy samej sobie, zakładając, że jak przyzwyczaimy ją do nieczęstego mycia włosów, skóra w końcu się ureguluje. Sebum jest doskonałą pożywką dla drobnoustrojów, które żyją na jej powierzchni! Zawarte w nim trójglicerydy są stopniowo rozkładane przez bakterie i drożdżaki na kwasy tłuszczowe, które z kolei mogą mieć działanie drażniące, stanowiące czynnik stymulujący dla gruczołów łojowych i przyczynę nieprzyjemnego świądu. To prosta droga do nabawienia się łupieżu czy łojotokowego zapalenia skóry. Z tego powodu po szampon warto sięgać regularnie co 1-3 dni, nawet jeśli włosy po takim czasie wciąż wyglądają nieźle. Niezwykle istotne jest to, w jaki sposób tego szamponu użyjemy – niech nam Państwo wierzą, że to wcale nie jest wiedza powszechna!
- Każdy szampon najpierw warto spienić (w dłoniach lub w dowolnym pojemniczku) z odrobiną wody, a na głowę nałożyć uzyskaną pianę.
- Zwyczajowo zwykło się mówić „szampon do włosów…” (np. właśnie tłustych), ale szamponem myjemy przede wszystkim skórę głowy, dokładnie masując ją opuszkami palców i zwracając szczególną uwagę na linię włosów przy twarzy, czy często pomijane partie skóry za uszami czy tuż nad karkiem.
- Bez obaw – spływająca piana bez problemu zmyje zanieczyszczenia na długości włosów, nie musimy ich dodatkowo szorować i plątać :).
- Pianę najlepiej pozostawić na skórze przez kilka minut, aby substancje myjące miały czas związać sebum.
- Cały proces, szczególnie w przypadku nadmiernie przetłuszczającej się skóry głowy, warto powtórzyć dwa razy. Niektórzy porównują go z myciem tłustej patelni – najpierw wstępne, potem zasadnicze ;).
- Po umyciu włosy odsączamy – nie trzemy ich ręcznikiem, aby ich nie łamać, ale też nie trzymamy w zawiniętym turbanie. Takie ciepłe i wilgotne środowisko sprzyja rozwojowi mikroorganizmów, przyczyniając się nie tylko do wzmożonej produkcji sebum, ale i rozwoju chorób skórnych (np. łupieżu).
Osobom zmagającym się ze zbyt szybko przetłuszczającymi się włosami polecamy w codziennej pielęgnacji sięgać po szampon w kostce Zielona Herbata, poprawiający kondycję skóry głowy, która staje się czystsza, bez łupieżu, a włosy pozostają świeże na dłużej. Również w tym przypadku mogą Państwo skorzystać z dobroczynnych właściwości ekologicznych hydrolatów Ministerstwa Dobrego Mydła, spryskując nimi skórę głowy i delikatnie wmasowując w roli wcierki. W łagodzeniu podrażnień i problemów skóry głowy szczególnie sprawdzi się Rozmaryn :). Jeśli natomiast w pielęgnacji włosów wykorzystują Państwo odżywki bądź oleje, zalecamy, aby te produkty aplikować wyłącznie na długości włosa – zwyczajowo mówi się o nakładaniu ich „od ucha w dół”, aby nie obciążyć skóry głowy.