Pracownię ceramiczną prowadzę od kilku lat. To wystarczająco dużo czasu by nauczyć się pokory. Na każdy
projekt, z którym przychodzą klienci patrzę krytycznie, szukam na siłę problemów i zastanawiam się, co może
pójść nie tak. To pomaga w zaplanowaniu wszystkich procesów, które same w sobie nie są skomplikowane, ale
sposób ich przeprowadzenia w sumie składa się na ostateczny sukces lub porażkę.
Moje narzędzia to zarówno te wyprodukowane specjalnie dla ceramików jak i stworzone przeze mnie np. z
listewki czy kawałka dziwnej i nikomu niepotrzebnej plastikowej części pochodzącej od niewiadomo czego. W
swojej pracy z gliną wykorzystuję lepienie ręczne, toczenie na kole garncarskim i odlewanie w formach. Metod
pokrywania prac szkliwami też mam kilka. Stale to wszystko ulepszam, a wiedzę pogłębiam dzięki kontaktowi z
innymi twórcami. Czasem chce mi się płakać, bo wiem, że nie będę wiedział i umiał wszystkiego.
Procesów podczas tworzenia mydelniczek jest sporo. Każdy z nich jest równie ważny.
Najpierw glinę trzeba wyrobić, a potem rozwałkować na kawałki równej grubości (dobrze zjeść wcześniej
porządne śniadanie). Następnie z plastrów gliny wycina się prostokątne elementy. Muszą być równe aby
stworzyły naczynka według ustalonego wzoru.
Gdy trochę podeschną, a w podstawie wytłoczę już napis, loga MDM i CW, wytnę wykrojnikiem serce oraz odbiję
kolejny numer mydelniczki - części można sklejać glinowym błotkiem.
Używam w tym celu kilku narzędzi, a każdą część mydelniczki starannie dociskam. Najważniejsze jest aby
wszystko solidnie połączyć, nie zniekształcając żadnego z elementów. Wymaga to wprawy i uważności.
Po skończonej pracy trzeba oczywiście posprzątać - to ważne, bo sprzątanie stanowi potężną część mojej
pracy, co czyni mnie ceramiko-sprzątaczem.
Mydelniczki muszą schnąć minimum tydzień, przyspieszanie tego procesu nie jest warte zachodu, bo jedna
pęknie, a druga się powygina. Trzeba czekać.
Gdy mydelniczki wyschną, każdą z nich trzeba dokładnie wyszlifować papierem ściernym, uważając przy tym żeby
nie pękły w rękach - glina jest jeszcze na tym etapie dość krucha. Wstępnie spiecze się dopiero po wypale
biskwitowym, który odbywa się gdy tylko uzbiera się cały piec prac. Pył gliniany powstający podczas
szlifowania trafi ponownie do obiegu - w pracowni nic się nie marnuje. Ponieważ prace z pieca wychodzą
zapylone, przed poszkliwieniem trzeba je dobrze umyć. Niestety przesiąkniętego wodą wyrobu biskwitowego nie
da się szkliwić - trzeba najpierw porządnie go wysuszyć. Znów więc czekam.
Gdy mydelniczki są gotowe do kolejnego etapu, pozostaje przygotować szkliwo o odpowiedniej gęstości. Sporo
czasu zajęło mi wypracowanie takiej konsystencji szkliwa, która zapewni jednocześnie dobre krycie całej
powierzchni i odpowiednie wypełnienie literek.
Wprawnym ruchem maczam naczynka w roztworze pilnując ściśle określonego czasu szkliwienia. Potem już tylko
czyszczenie denka ze szkliwa (przykleiłoby się do piecowej półki), później poprawki, potem korekta
poprawek... i wreszcie mogę ustawić je na okrągłych ognioodpornych półkach i włożyć do pieca. To w zasadzie
koniec procesu. Pozostają ostatnie dwa elementy pracy ceramika - sprzątanie i czekanie.
Piec po wypale kamionkowym otwieram po 24 godzinach. Tak szybko, bo to mały piec i szybko stygnie.
Projektując mydelniczki dla Ministerstwa Dobrego Mydła od razu odłożyłem na bok popularnie i tanie
rozwiązanie - wypalanie gliny w niższej temperaturze niż to konieczne. Przedmioty tak wykonane są nietrwałe,
łatwo pękają i nasiąkają wodą. Mimo to są dość popularne na rynku hand-madowym.
Zanim rozpoczęły się prace nad pierwszą - testową partią mydelnic długo rozmawialiśmy z dziewczynami o tym
do czego chcemy dążyć. Od tego w zasadzie rozpoczęła się nasza znajomość - od rozmów i poczucia, że dobrze
się rozumiemy, a podczas pracy kierujemy się podobnymi założeniami. W przypadku mydelniczek nie
potrzebowaliśmy wiele czasu żeby wypracować coś wspólnego. Miały być proste i urokliwe, ale przede wszystkim
porządnie wykonane, wodoodporne i trwałe. Miały służyć latami zachowując swój kolor i formę w nienaruszonym
stanie. Miały być wykonane najlepiej jak się da.